Mt.Gox czy FTX – upadek której z tych giełd odbił się większym echem dla całej branży? O spektakularnym upadku giełdy FTX w ostatnich tygodniach słyszał prawdopodobnie każdy, kto chociaż trochę stara się być na bieżąco z wydarzeniami na rynku kryptowalut. Druga obecnie największa giełda na świecie, która odpowiadała za około 10% całkowitego obrotu na rynku kryptowalut ogłosiła upadłość i niemożność wypłaty środków dla swoich użytkowników. Szacuje się, że dziura którą trzeba by załatać aby przywrócić giełdzie płynność wynosi między 3 a 8 miliardów dolarów.
Mt.Gox czy FTX – co było gorsze?
Upadek Mt.Gox
Pierwsza znacząca bańka, gdy ekosystem kryptowalut dopiero się rozwijał i formowały się pierwsze giełdy miała miejsce w 2013 roku. W latach 2010–2014 gieła Mt.Gox odpowiadała w szczytowym punkcie za 60–70 proc. całkowitego wolumenu kryptowalutowego na świecie. Przed upadkiem w 2014 roku giełda była kilkukrotnie okradana na mniejsze sumy i traciła bezpowrotnie po kilka tysięcy bitcoinów. Wtedy jeszcze nie były to ogromne kwoty, ponieważ kurs bitcoina był o wiele niższy niż aktualnie.
Zanim doszło do całkowitego upadku, użytkownicy bardzo skarżyli się na błędy techniczne i wycofywali swoje środki z platformy. Na kilka tygodni przed upadkiem wstrzymane zostały depozyty i możliwość wypłaty środków z giełdy pod pretekstem podejrzanej aktywności na portfelach kryptowalutowych. Informacja ta spowodowała spadek ceny bitcoina o 20 proc., a giełda odkryła stratę na ponad 850 tys. bitcoinów. Był to jej definitywny koniec, a użytkownicy do dnia dzisiejszego nie odzyskali swoich środków. Głównym powodem upadku giełdy były luki w zabezpieczeniu i nieodpowiednie zarządzanie platformą, które posiadało ogrom słabych punktów, co eksploatowali wszyscy, którzy tylko mogli.
Upadek ten sprawił, że ogromna ilość inwestorów zniechęciła się do całej branży i uważała kryptowaluty za oszustwo. Ponadto był to czynnik, który sprawił, że sentyment na rynku obrócił się o 180 stopni i na wiele kolejnych lat zapanowała długa bessa (mimo dobrej sytuacji gospodarczej na świecie).
Upadek FTX
Pierwsze oznaki problemów finansowych giełdy pojawiły się już wiele miesięcy temu, gdy okazało się że nie mają oni stuprocentowego pokrycia dla środków swoich użytkowników. Na początku jednak „dziura” ta była na tyle mała, że byli oni bez problemu w stanie zachować płynność. Wraz z pogłębianiem się spadków i napływem zleceń wypłat sytuacja robiła się coraz trudniejsza. Następnie dotarła do nas informacja o inwestycji firmy Almeda Research na kwotę przekraczającą 100% kapitalizacji tokena natywnego giełdy FTT, a także o tym, że CEO giełdy Binance – Changpeng Zhao zdecydował na sprzedaż pozostałych, posiadanych przez firmę tokenów (o wartości około 500 milionów dolarów), co było gwoździem do trumny dla FTX.
Użytkownicy zaczęli masowo wypłacać swoje środki, aż w końcu doszło do wyczerpania rezerw i wstrzymania możliwości ich dalszej konwersji. Okazało się, że „dziura”, która powstała w budżecie platformy wynosi ponad 3 – 6 miliardów dolarów i nie są oni w stanie spłacić swoich użytkowników, ani innych wierzycieli. Giełda FTX ogłosiła więc bankructwo, ponieważ nawet jeśli zadłużyłaby się, aby wypłacić oczekujące depozyty, to nie będzie w stanie pozyskać takiej ilości funduszy. CEO giełdy FTX – Sam Bankman-Fried twierdził do samego końca, że są oni w stanie pozyskać kapitał własny, który będzie w stanie przynajmniej w połowie pokryć powstałą dziurę, jednak nie cieszył się on już zbyt dużym zaufaniem wśród inwestorów i kilka dni później zrezygnował ze swojej funkcji.
Aktualnie możemy mieć praktycznie pewność, że większość użytkowników, która posiadała swoje kryptowaluty na giełdzie FTX już ich nie odzyska. Platforma kilka godzin po ogłoszeniu bankructwa została zhackowana i skradziono ponad 600 milionów dolarów z resztek środków, które na niej pozostały. Jeszcze nie wiadomo w jaki sposób doszło do tego ataku, ale mogliśmy obserwować na sieci ethereum transfery ogromnej ilości kapitału, który opuszczał giełdę.
Na początku podejrzewano, że to giełda sama przenosi pozostały kapitał, jednak po wdrożeniu się w szczegóły okazało się, że są oni w trakcie ataku hakerskiego. Po zalogowaniu na giełdę otrzymywaliśmy komunikat o konieczności aktualizacji oprogramowania, a po wykonaniu tego procesu wgrywane zostało na nasz sprzęt złośliwe oprogramowanie, które wykradało klucze prywatne do konta. Ponadto zainfekowana trojanami została także oficjalna strona giełdy, oraz inne powiązane z nią aplikacje, jeśli więc ktoś nieuważnie korzystał w tamtym okresie z tej platformy, mógł dodatkowo paść ofiarom ataku hakerskiego. Pozostałe fundusze, które nie zostały skradzione, przeniesiono na tzw. „cold wallety„, które są odłączone od sieci i zhakowanie ich nie jest możliwe.
Ponadto jak dowiedzieliśmy się z wniosku o upadłość to hasła oraz klucze prywatne, które dawały dostęp do środków należących do klientów (depozyty gotówkowe oraz kryptowaluty), były przechowywane na wspólnym koncie e-mailowym, do którego dostęp miało co najmniej kilka osób. Zwroty kosztów za wszelakie wydatki służbowe odbywały się po przekazaniu informacji poprzez chat online, bez żadnej dodatkowej weryfikacji faktycznego stanu rzeczy.
Ponadto w oczy rzuca się rażący brak standaryzacji w procesach dotyczących weryfikacji i kontroli wypłat. Koszty były zatwierdzane za pomocą spersonalizowanych emotikonek na czacie. Były dyrektor generalny Sam Bankman-Fried podobno zachęcał pracowników firmy do korzystania z aplikacji, które po pewnym czasie trwale kasują odbyte konwersacje. Stąd brak sporej części zapisów dotyczących decyzji jakie podejmowane były w FTX.
Firma nie dokumentowała gdzie tego, ile posiadają aktualnie gotówki ani nie prowadziła sprawozdań finansowych które na bieżąco był aktualizowały te informacje. Nie było więc wiadomo jakie tak naprawdę nakłady finansowe były dostępne do wykorzystania przez FTX, a mimo to pieniądze wydawane były lekką ręką na bardzo drogie reklamy czy dotacje dla polityków.
W sprawozdaniu bilansowym nie znajdowały się zdeponowane przez klientów aktywa, a ponadto nie zostały ujęte we wniosku upadłościowym. Upadłość FTX ujawniła także, że stosowali oni oprogramowanie ukrywające fakt, iż środki klientów nie były należycie wykorzystywane, ani nawet zabezpieczone. Pieczę nad kontrolą większości środków sprawowały dwie osoby – Sam Bankman-Fried oraz współzałożyciel Gary Wang. Struktury zarządzania firmą praktycznie nie istniały, a dziesięciu najważniejszych i kluczowych pracowników mieszkało wspólnie w jednym apartamentowcu na Bahamach i podobno dochodziło między nimi do relacji romantycznych. Nie były organizowane posiedzenia zarządów, a większość kluczowych decyzji podejmował CEO.
A więc co było gorsze, upadek Mt.Gox czy FTX? Dookoła upadku FTX miało miejsce bardzo wiele kontrowersji i wszystkich aspektów wartych uwagi w tym przypadku było tyle, że spokojnie kiedyś powstanie o tym film. Mimo więc utraty dużo większych kwot w wartości nominalnej, to w ujęciu procentowym nie były one aż tak bolesne dla osób postronnych (ze względu na to, że branża ta jest nieporównywalne większa niż 9 lat temu). W przypadku Mt.Gox, w chwili upadku giełda obsługiwała około 45-50% calkowitego wolumenu na rynku, a w szczycie było to nawet do 70% wszystkich transakcji kupna i sprzedaży. Było to więc na tamte czasy o wiele bardziej bolesne, bo prawie każdy inwestor odczuł na sobie upadek tej platformy, nawet jeśli nie przechowywał on tam swoich środków.
CEO giełdy FTX – Sam Bankman-Fried, jeszcze rok przed upadkiem miał majątek wyceniany na poziomie około 16 miliardów dolarów (według Bloomberg Bilionare index), a kilka dni po ogłoszeniu bankructwa wartość ta wynosiła 3 dolary.